Niniejszy tekst otwiera serię artykułów opisujących pobieżnie wszystkie ważniejsze przedmioty, zawarte w programie studiów kierunku lekarskiego. Zebrane są one w dwie główne kategorie: przedmioty przedkliniczne (nauki podstawowe) i przedmioty kliniczne, na których ma się już realny kontakt z pacjentem. Wymienione są w kolejności alfabetycznej i nie są podzielone na lata studiów, ponieważ każda uczelnia medyczna w Polsce ma nieco inny program. Tekst powstał na podstawie wrażeń własnych autora i szeroko zakrojonego wywiadu wśród studentów i absolwentów wszystkich polskich uczelni medycznych.
Tak sobie patrzę po portalach społecznościowych, które są właśnie zalewane morzem zdjęć w stylu “6. rok lekarskiego na ostatnich zajęciach”. Sześć lat minęło jak z bicza strzelił, ledwo co człowiek pierwszy raz otworzył anatomię, a to już koniec. Zastanawiam się, czego tak naprawdę mnie nauczono, jak wyglądały i co dały mi studia. I wiecie co? Odczuwam mieszaninę rozczarowania i adrenaliny. Rozczarowania, bo chyba tak trzeba nazwać medycynę sygnowaną przez Polską Myśl Szkoleniową, (celowo PMS) dla której nauczanie przyszłych lekarzy to wkuwanie wszystkiego na pamięć i podpieranie ścian klinik. Po co zrozumienie i umiejętności praktyczne, skoro wyrwany w środku nocy na dyżurze, nieprzytomny prędzej wyrecytujesz Cykl Krebsa niż dawkowanie dopaminy? Skoro tak uczyli Medycyny we Lwowie w 1916, to tak będziemy też w Polsce w 2016.
Adrenaliny, bo zaraz wezmę pieczątkę, papiery moich pacjentów, i pójdę leczyć. W głębi ducha wiem, jak wielu rzeczy jeszcze nie umiem tak jak powinienem. Poważnie, ten cały staż podyplomowy to chyba nie jest taki głupi pomysł, jak mi się kiedyś wydawało. Powstające obecnie jak grzyby po deszczu centra symulacji medycznych mogą tą sytuację odmienić i poważnie zwiększyć wiedzę oraz umiejętności absolwentów, ale co mi po nich, skoro mnie i obecnie kończących już niestety nie dotyczą.
Otworzyłem sobie swój stary plan studiów i pobieżnie przeanalizowałem. Na wspomnienie, jak wyobrażałem sobie te zajęcia i czego po nich oczekiwałem, często oprócz sentymentalnego wzruszenia ogarniał mnie pusty śmiech. Napisany przeze mnie cykl w skrótowo opisze cały przebieg studiów od ich początku z przedmiotami teoretycznymi jak biochemia aż po wrażenia z sali operacyjnej w ramach zajęć z chirurgii. Polskie uczelnie różnią się pomiędzy sobą szczegółowym programem studiów, skupiłem się więc na najważniejszych i najczęściej występujących przedmiotach, które zebrałem w dwie duże grupy – nauki podstawowe i zajęcia kliniczne. Poniżej pełna lista przedmiotów, które zostaną opisane w kolejnych odsłonach cyklu:
Przedmioty Przedkliniczne:
- Anatomia
- Angielski
- Biochemia/Chemia/Biologia molekularna
- Biofizyka
- Biologia medyczna
- Diagnostyka laboratoryjna
- Etyka Lekarska
- Farmakologia i toksykologia / Farmakologia kliniczna
- Fizjologia człowieka
- Genetyka/genetyka kliniczna
- Higiena i epidemiologia
- Histologia z Cytofizjologią, Embriologia
- Historia medycyny
- Immunologia
- Łacina
- Mikrobiologia Lekarska
- Patofizjologia
- Patomorfologia
- Psychologia lekarska
- Socjologia w medycynie
- Statystyka
- Technologia informacyjna
- Wychowanie Fizyczne
- Zdrowie Publiczne
Przedmioty Kliniczne:
- Anestezjologia i intensywna terapia
- Chirurgia dziecięca
- Chirurgie wszelakie
- Choroby Wewnętrzne
- Endokrynologia
- Gastroenterologia
- Geriatria
- Hematologia
- Kardiologia
- Nefrologia
- Pneumonologia
- Reumatologia
- Choroby Zakaźne
- Dermatologia
- Ginekologia
- Medycyna Nuklearna
- Medycyna Ratunkowa
- Medycyna Rodzinna
- Medycyna Sądowa
- Neurochirurgia
- Neurologia
- Okulistyka
- Onkologia
- Ortopedia z traumatologią
- Otolaryngologia
- Pediatria
- Psychiatria
- Radiologia
- Rehabilitacja
- Symulacje
- Urologia
Kolejne cztery części serii będą publikowane co tydzień w czwartek. Nie chcecie przegapić kolejnego odcinka? Zapiszcie się do newslettera i/lub śledźcie nasz fanpage!
Chcesz zobaczyć wszystkie artykuły z tej serii?
autor: K.L.
Czekam z ciekawością na następny wpis, ciekawe czy nasze refleksje na temat tych 6 lat są zbieżne .
Pamiętam tę 1 anatomie gdzie jako jeden z niewielu wiedziałeś coś na temat łopatki a potem gadaliśmy o twoim samochodzie, ah kiedy te lata minęły.
Pocieszające kiedy czyta się o tym, że nie tylko ja jestem rozczarowana tym jak przebiega nauczanie tego zawodu… mimo, że gdzieś tam w rodzinie lekarza mam, to jednak nie byłam do końca świadoma jak wyglądają te studia (realia polskiej ochrony zdrowia zresztą też…). O studiach słyszy się tylko, że ciężkie, dużo nauki. Nikt nie mówi o tym, że nauka umiejętności praktycznych to fikcja. Oczywiście pewnie wszystko zależy od asystenta na jakiego się trafi. Ja jakoś mam pecha i wiecznie trafiam na takich którzy tylko pokażą palcem z którym pacjentem porozmawiać i zabierają się do gabinetu. Ilekroć otwieram sylabusa z jakiegoś przedmiotu lub czytam zakres umiejętności jakie powinnam nabyć w czasie praktyk to chce mi się śmiać, a potem płakać. Najchętniej rzuciłabym nimi w twarz prorekrora ds.jakości kształcenia albo innej ważnej osobistości, która przy każdej możliwej okazji przypomina jaki to zaszczyt być na tak elitarnych studiach. Asystenci mają nas głęboko w poważaniu do tego stopnia, że na propedeutyce interny doktor urządzał nam pogadanki na temat wykładów Williama Oslera zamiast uczyć badania fizykalnego, a na innych przedmiotach później wychodzili z założenia, że już wszystko wiemy po propedeutyce i tak jak pisałam, pokazywali tylko z którym pacjentem porozmawiać i którego „zbadać” i uciekali do gabinetu zanim zdążyliśmy cokolwiek powiedzieć. Czudzysłów, bo ciężko to nazwać badaniem. Tak, jestem niemal na finiszu studiów, po całej internie i nie umiem zbadać fizykalnie pacjenta od A do Z, nie mówiąc już o usłyszeniu szmeru w sercu czy uchwyceniu jakiejś innej patologii w badaniu.
Co do centrów symulacji to Drogi Autorze nie masz czego żałować, a przynajmniej w mojej opinii jest to strata czasu i pieniędzy- grubych pieniędzy. Miałam kilka przedmiotów w ramach CSM. Naprawdę nawet w schowku na miotły moglibyśmy się zbierać i udawać że zakładamy rękawiczki, a potem zakładamy wkłucie i podajemy leki lalce młodszej siostry. Bo w centrum symulacji od razu się słyszy „proszę nic nie robić naprawdę, wystarczy głośno powiedzieć i udawać że to robicie. Ten symulator kosztuje 2 mln zł”. Więc co mi z takich zajęć?!